ZNORT! czyli brutalne przypadki pewnego Xero Boya.






Ten rok zacznijmy od klasyki. RANX XEROX to komiksowy Cyber Punk par exellance. Na czym to polega? Ano dokładnie na tym samym, co filozofia pierwotnego punka: amalgamat prowokacji, przełamywania etycznych norm, przekłuwania balonów hipokryzji, apoteoza rockendrolowej wolności (sex, drugs & r'n'r) mi.in. pojawia się tu arcyciekawa postać zmutowanego fana Elvisa) 
Do tego dochodzi cyber czyli antyutopijna wizja świata przyszłości w sosiku technologicznego fetyszu. Choć rok 1988 mamy już ją dawno za sobą obraz świata zaprezentowany przez Liberatore jest ciągle aktualny. W tym skomercjalizowanym i stechnologizowanym świecie królują narkotykowe gangi zaopatrujące zastępy obywateli zamienionych w stada bezwolnych konsumentów.



Pierwsze spotkanie polskiego czytelnika z tym klasykiem gatunku miało miejsce w roku 1994 za sprawą nieistniejącego już wydawnictwa Fanzin Publishers, które w ramach serii Biblioteka najsłynniejszych komiksów świata wypuściła album "Ran Xerox w Nowym Yorku" (Pierwotnie ukazał się on w roku 1981). Główny bohater tej opowieści to android, brutalny monster, coś jak potwór dr. Frankensteina, zresztą w podobnym kanonie urody. 



Co zabawne ów cyborg zbudowany został ze starych xerokopiarek. Czyż nie genialna krytyka współczesnej sztuki powielającej copy & paste? Moim zdaniem to jedna z najlepszych kreacji antybohatera w historii gatunku, tuż obok Lobo, Judge Dredda czy Dead Pool, ale to Rank był pierwszy!




(Tutaj macie ruchome kadry z albumu "Ran Xerox w Nowym Yorku": https://www.youtube.com/watch?v=78nN3TJhPIE)

Choć w roku 1978 we Włoszech, w rezultacie rewolucji obyczajowej, zalegalizowano już pornografię pierwszy odcinek serii wywoływał szok, zresztą dosłowność przemocy i okrucieństwa, sex rodem z pornograficznych "fumetti neri" do dzisiaj porażają. Akcja została zlokalizowana w Rzymie (ówczesnej) przyszłości, a czarno białe full kontrastowe rysunki Liberatore to typowa poetyka graficzna undergroundowa (czyt. kontrkulturowa) powielanych na xerografach komiksowych zinów. Zatrzymajmy się na chwilę nad imieniem bohatera. Pierwotnie autorzy nazwali go Rank, jednak kiedy korporacja produkująca słynne kserokopiarki wytoczyła proces wydawcom komiksu w ramach polubownego rozwiązania zmieniono jego imię na Ranx. I tak już zostało.


RANX jest pozbawiony uczuciowości wyższej, nie odczuwa  empatii, jest ucieleśnieniem żądzy i instynktów. Całe jego życie podporządkowane jest hedonizmowi, jednak jest przy tym szczery, bezpretensjonalny a przede wszystkim radykalny i pełen gniewu. Jenak jest jeden wyjątek:  małoletnia prostytutka: Lubna - jedyna istota na ziemi, którą ten syntetyczny zakapior pokochał uczuciem totalnym, to świetne nawiązanie do mitu pięknej i bestii. Bo też Ranx jest o wiele głębszym dziełem niż mogłoby się pozornie wydawać. Wszechpotężne uczucie do cynicznej Lubny stanowi główny napęd fabularny opowiadań tej dystopii. Komiks narysowany przez Tanino Liberatore do scenariusza Stefano Tamburiniego udanie zadebiutował we włoskim zinie "Cannibale", jednak Ranx nie stałby się światowym klasykiem, gdyby dwa lata później nie pojawił się na stronach amerykańskiej edycji pisma "Heavy Metal".



W kolejnych albumach serii Liberatore ostatecznie przeszedł na kolor (i to jaki!) wsparty niesamowicie realistycznym cieniowaniem, zwłaszcza cielesność jest tu aż namacalna. Ogółem, na przestrzeni lat 1978-1993 powstały dwa kanoniczne pełnometrażowe albumy: "Ranxerox w Nowym Yorku" (1980-81) i "Wszystkiego najlepszego Lubna" (1982) oraz krótsze formy: zinowskie opowiadania nazwane "Korzenie" (1978-1980), "Be pop Lubny" (1983), "I, me, mine incorporated" (1984-1985), "Amen" (1995-1996) a na koniec "Ach, Robocie" (1993). Wszystkie te produkcje znajdują się w integralu niedawno opublikowanym przez Kulturę Gniewu. Nawiasem mówiąc to ironia losu, że takie stricte anty systemowe pozycje wydaje się dzisiaj w tak ekskluzywny sposób. Opowieści o cyborgu-narkomanie pisane były przez Tamburiniego tylko do roku 1985, kiedy wskutek przedawkowania narkotyków włoski scenarzysta opuścił ziemski padół w roku 1986. Trzeba przyznać, że pozostał przez całe swoje krótkie życie wierny swej deklaracji, że będzie zawsze pisał bez żadnej autocenzury. Jego dzieło podjęli potem francuscy scenarzyści: Alain Chabat i Jean Luc Fromental ale to już nie było to. To jakże aktualne ostrzeżenie do czego prowadzi ludzkość konsumpcjonizm. Dzięki takim pozycjom nadrabiamy komiksowe zacofanie. Warto się zaopatrzyć w ten album póki jeszcze można go legalnie kupić ;). Znort! 


Komentarze

Popularne posty