Totalnie nie nostalgia





        Totalnie niezły album komiksowy





Kiedy zacząłem tę lekturę pierwszym skojarzeniem był album Marzi Marzeny Sowy. Oto leży przede mną memuar napisany z emigracyjnej perspektywy, egzotyka komunistycznych czasów lat 50, 60-tych XX wieku. 







Jednak autorka scenariusza albumu (Wanda Hagedorn) idzie znacznie dalej niż Marzena Sowa, jej graficzna powieść to psychoterapeutyczna konfrontacja z demonami przeszłości. Główna bohaterka wychowała się w Szczecinie i Kołobrzegu w (zdawałoby się) szczęśliwej i, co wyjątkowe w powojennych czasach, kompletnej rodzine. Jednak rychło się okazuje, że jest to szczęście pozorne, na pokaz. 






Autorka jasno definiuje swój problem. Jej ojciec to zaufany funkcjonariusz państwowy, szanowany i przykładny obywatel. W trakcie opowieści stopniowo okazuje się być tyranem, narcyzem, męskim szowinistą bezkarnie znęcającym się psychicznie i fizycznie na najbliższych. Przychodzi mu to tym łatwiej, że taka gra pozorów idealnie wpisuje się w katolicką tradycję życia rodzinnego. Módlmy się Pana w domu bożym, słuchajmy też pana w ognisku domowym. Pana się obsługuje, posłusznie wypełnia jego polecenia i rozkazy. Jeśli nawet czasem skrzyczy należy przyjmować to z należną pokorą, jeśli nawet uderzy to znaczy: nadstaw drugi policzek. Najważniejszą zasadą jest: nie kalać własnego gniazda, więc nie wolno nic mówić o domowych patologiach na zewnątrz, w przeciwnym wypadku nosisz piętno zdrajcy i zasługujesz na surową karę... Nie będę spoilerować treści opowieści, ważne, że jej bohaterka okazuje się być jednostką niepokorną i buntowniczą a to dramaturgicznie znakomity punkt wyjścia. 





Na tle znakomicie oddanych realiów epoki mamy tu opis drogi, krok po kroku, od instynktu do świadomej postawy feministycznej. Bo album „Totalnie nie nostalgia” to stricte obyczajowy komiks feministyczny. Uświadamia z czego ta postawa wynika i wobec czego się buntuje. Temat głośny, ważny, ale też delikatny. Z jednej strony z prawem do równouprawnienia i samostanowienia w pełni się identyfikuję, z drugiej zaś mam poczucie, że część spośród tzw. wojujących feministek mocno w tej walce się galopuje, niepotrzebnie zamieniając ją w płciowe współzawodnictwo. Scenariusz to połączenie inteligentnego dowcipu z celnością obserwacji. Opowieść bezkompromisowa, intymna i odważna ale pozbawiona zaciekłości i nienawiści, zgodnie z tytułem, bez nostalgiczna. Czyta się to świetnie! 






Niemniej na plan pierwszy wysuwają się walory graficzne komiksu. Jacek Frąś to jak do tej pory jedyny Polak, który otrzymał na Międzynarodowym Festiwalu Komiksów w Angouleme prestiżową nagrodę ALPH ART Jenues Talents. Było to w roku 2001 za komiks oparty na kanwie warszawskiej legendy o złotej kaczce Kaczka, którego akcję Frąś błyskotliwe osadził w trakcie Powstania Warszawskiego. Potem powstał jeszcze mocno niedoceniony album Glinno oraz inne krótsze formy ale dopiero teraz jego talent eksplodował, niczym swojego czasu Adam Małysz. Tym bardziej, że to album obszerny, ponad dwustustronicowy. Frąś stworzył rysunki, a chwilami malunki, na najwyższym światowym poziomie. Oszczędnie operuje paletą barwną a różnorodne techniki graficzne (świadczące o znakomitym opanowaniu plastycznego warsztatu), dbałość o realia dokumentalne, wyczucie narracji, umiejętność znajdowania plastycznych ekwiwalentów wobec dramaturgii scenariusza sprawiają, że na czas lektury (ale i jeszcze długo po niej) znalazłem się w samym epicentrum wydarzeń, kompletnie zapomniawszy o Bożym świecie. 




Wielkie brawa za stworzenie tego ważnego komiksu. „Totalnie nie nostalgia” został już wydany we Francji (mega jestem ciekaw - jak go tam odebrano?) i wróżę mu szerokie międzynarodowe powodzenie. W Polsce winien stanowić lekturę obowiązkową, choćby jako punkt wyjścia do dyskusji o roli kobiet w patriarchalnym społeczeństwie oraz jego skali hipokryzji. Szczególnie polecam jego lekturę redaktorowi Terlikowskiemu... notabene, którego w imieniu wszystkich wielokrotnie znieważanych przezeń pań, serdecznie pozdrawiam środkowym palcem.            




   

Komentarze

Popularne posty