Będziesz się smażyć w niebie!
Tekst ten piszę na gorąco, zaraz po
otrzymaniu informacji o przyznaniu Krzyśkowi Owedykowi (zwanemu dalej Prosiakiem) środowiskowej nagrody komiksowej „Złoty Kurczak” za
całokształt twórczości.
Ów Prosiak (od wczoraj z kurczakiem w
garści) to grafik, malarz, pisarz ale przede wszystkim czołowy
przedstawiciel polskiego komiksu autorskiego (samodzielnie pisze
scenariusze i tworzy ich warstwę graficzną). Jak do tej pory
stworzył kilkanaście pozycji, które wpisują się w twardy rdzeń
kanonu komiksu polskiego. Swoje ziny (m.in. kultowy „Prosiacek”)
z początkiem dekady lat 90-tych (XX wieku) odbijał własnym sumptem
na xerówkach a potem sprzedawał na punkowych koncertach, jakie to
(w tych korpo czasach) romantyczne prawda? Jego (dotychczasowe) opus
magnum to album „Ósma czara” z roku 1994 (jak do tej pory 3
wydania), gdzie przedstawił bardzo autorską reinterpretację księgi
Genesis, wątków starotestamentowych aż po postapo czyli
Armageddon. Przez wielu, łącznie z moją osobą, „Ósma czara”
uważana jest za pierwsze polskie graphic novel z prawdziwego
zdarzenia.
Prosiak przyzwyczaił czytelników do scenariuszy mocno
erudycyjnych, gdzie atrakcyjną fabułę znakomicie potrafił łączyć z wnikliwą znajomością tematu. Od jakiegoś czasu docierały do mnie
strzępy informacji o szykowanym nowym, ponoć genialnym albumie. I
oto, po kilku latach komiksowego milczenia powrót mistrza stał się
faktem, i to w jakim stylu! We wrześniu 2016 w moich rękach znalazł
się grubaśny (trzystustronicowy) czarno biały wolumin zatytułowany
„Będziesz smażyć się w piekle”. Na okładce centralny punkt
stanowi pięcioramienna gwiazda kojarząca się z kultem
satanistycznym. Jednak tym razem nie spodziewajcie wątków
eschatologicznych. Owedyk napisał realistyczną (no prawie),
współczesną historię obyczajową osadzoną w środowisku muzyków
heavymetalowych.
Główny bohater to gitarzysta o pseudonimie
„Tarantul” do którego, jak się mu zdaje, los szeroko się
uśmiechnął – otrzymał właśnie angaż do słynnego na cały
świat polskiego zespołu black metalowego „Deathstar” (tak,
skojarzenie z kapelą „Vader” uzasadnione).
Kapela składa
się z mocno niewysokiego (za to przepoćciwego) perkusisty Dworfa
(typ posługuje się wyłącznie śląską gwarą), basity Bogeya,
oraz, a raczej przede wszystkim, z charyzmatycznego lidera zespołu –
Lorda Solo. Już po chwili okazuje się, że stosunki w zespole są
dalekie od idealistycznych wyobrażeń naszego bohatera.
Jako jedyny
członek zespołu „Tarantul” ma poukładane życie rodzinne,
jednak stopniowo wszystko zaczyna się komplikować... tak jakby
bohaterów zaczynała wciągać spirala zła. Ten album czyta się i
ogląda jak znakomity film, od pierwszego kadru wciąga i nie
odpuszcza aż do końca.
Wyraziste postaci zostały przez autora
starannie i wiarygodnie zbudowane (znać, że nic tu nie stało się
byle szybko, byle jak), pełna zaskoczeń akcja to chwilami
dreszczowiec, dramat ale umiejętnie doprawiamy gagami i
humorystycznymi akcentami. Wielki szacun za znakomite zdokumentowanie
koncertowych realiów oraz całej egzotyki świata fanów muzyki
czarnometalowej. Słowem to kompozycja nawet dla najbardziej
wymagającego i nieobytego z komiksem czytelnika. Widać, że na
przestrzeni czasu Prosiak rozwinął się jako rysownik. Jego kreska
jest szybka, żywiołowa (tak się właśnie rysuje nowele graficzne)
i na znakomitym realistycznym poziomie.
Rysownik znakomicie panuje
nad graficzną formą, czuć że ma wielką frajdę rysowania, a my
czytelnicy, nie mniejszą z lektury tego albumu. Wizualna narracja
jest prowadzona płynnie, tu i ówdzie uwodzi nas błyskotliwymi
pomysłami montażowymi czy smaczkami scenograficznymi,
kostiumograficznymi. Sceny koncertów są sugestywne. Az trudno
uwierzyć ale Prosiakowi parę razy niemal udało się narysować dźwięk. Zresztą jak wspominał w rozmowie ze mną (miałem przyjemność poprowadzić z nim spotkanie podczas zeszłorocznego MFKiG w Łodzi) podczas rysowania słuchał black metalu.
Świetnym pomysłem formalnym było wystylizowanie albumu
komiksowego na długogrającą płytę analogową. Niby to aż 300
stron komiksu ale czyta się go szybko, aż za szybko... To polski
komiks roku 2016 a ty Prosiaku będziesz się za niego smażył w
komiksowym niebie.
Komentarze
Prześlij komentarz