"Han Solo" aż oczy bolo...











"Han Solo" aż oczy bolo...




W odpowiedzi na fejowe zapytania uprzejmie donoszę. Otóż wczoraj byłem na filmie "Han Solo" z nowej serii "Gwiezdne Wojny - opowieści" czyli spin off Star Wars. (Kinoteka, sala nr 7, dawna sala Wiedza) Od początku projekcji miałem poczucie, że obrazek jest nie halo; brak koloru, kontrastu, ciemny, bury... no ale może to taki zamierzony efekt mroku, nawiązanie do depresyjnego Imperium Kontratakuje (moja ulubiona część sagi). Film zaczyna się dynamiczną sceną ucieczki młodego Hana z jeszcze młodszą narzeczoną (kompletne zero ekranowej chemii). W kluczowej roli obsadzony został Alden Ehrenreich. W miarę rozwoju filmu upewniałem się coraz to bardziej - podobieństwo niby jakieś jest, ale w górnych swoich stanach Alden uzyskuje ledwo 50% ekranowej charyzmy Harrisona...




Ucieczka ze stoczniowej planety (udana scenografia) udaje się połowicznie - dziewczyna zostaje pojmana, a Han trafia do służby imperium. Niestety, ów intrygujący wątek jest w scenariuszu niemal pominięty - powracamy do Hana na sam koniec, kiedy na imperialnym froncie, kubek w kubek wygląda jak okopy I Wojny Światowej, poznawszy parę szmuglerów i cwaniaczków (znakomity Woody Harrelson) dezerteruje. Spokojnie, już nie spoileruję, przechodzę do konkluzji... Paradoksalnie, mimo dynamizmu akcji, projekcja filmu niemiłosiernie się dłuży. Wszystko dzieje się zbyt szybko, powierzchownie, a przez to kompletnie nieangażujące emocjonalnie. Potęguje to bezmyślnie jednostajny rytm montażu. Nie ma tu dłuższej wytrzymanego ujęcia niż 5, 6 sekund. Jakbym oglądał pełnometrażowy trailer właściwego, powiedzmy, 8 godzinnego filmu. Poza kilkoma udanymi scenami (np. poznanie Hana z Ciubaką), fajnymi lokacjami czy sentymentalnymi nawiązaniami (np. gra w holograficzne szachy) przeważają sceny rodem z soap opery telewizyjnej. Nie zobaczyłem nic zaskakującego, oryginalnego... Muzyka do filmu nie pomaga w percepcji obrazu. (Zamiast Johna Williamsa powierzono jej kompozycję Johnowi Powellowi) Poza krótkimi chwilami, kiedy pojawiają się intrygujące chorały (przypominają trochę sound truck "Gost in Shell") ścieżka muzyczna jest konsekwentnie wyprana z pierwiastków oryginalności. A co najgorsze muzyka praktycznie non stop towarzyszy filmowi. DO ZERZYGANIA USZU!!!
"Han solo" to filmowa klapa pozbawiona MOCY (zresztą do kultowego "force" nie ma prawie odniesień). Nie wierzcie pozytywnym recenzjom "HS". Moim zdaniem piszą je ludzie opłaceni lub psychofani serii, którzy rozszyfrują wszelkie "easter eggs". Ale jako dzieło filmowe to porażka. Była zresztą do przewidzenia, skoro "wszystko wiem najlepiej" producentka z ramienia Diney'a uprzednio wywaliła duet reżyserski Christopher Miller i Phil Lord. (A stało się to pod sam kres okresu zdjęciowego!) Zarzut wobec reżyserów był właściwie komplementem pod ich adresem: zbytnio luzackie podejście do tematu, zbyt dużo autoparodii, humoru. Czyli wszystkiego tego, czego brakuje wersji finalnie ukończonej przez Rona Howarda. Ten (kiedyś) znakomity reżyser postawił sztywnego, nijakiego kloca. Jednym akcentem wskazującym na to, że ten sam człowiek wyreżyserował kiedyś genialnego "Willow" było epizodyczne obsadzenie Warwicka Davisa. 




Stało się zatem dokładnie to, czego można się było spodziewać  - korporacja wykupiwszy prawa do sagi Star Wars monetyzuje ją jednocześnie zarzynając. Odcinki pojawiają się coraz częściej i są wykastrowane z indywidualności. Reżyser filmu traktowany jest jak podwykonawca wynajęty do korporacyjnego, znakomicie płatnego zlecenia. Prawdopodobnie plan filmowy przypomina plan reklamowy, gdzie producent siedzi na miejscu klienta, i to on ostatecznie decyduje czy dana scena została należycie zrealizowana, zagrana etc. Po projekcji udałem się do kierownika kina wyjaśnić fatalne warunki projekcji. Okazało się, że kopia która dostarczył dystrybutor jest felerna, jednak w święto nie sposób jej było wymienić więc leci taka jak jest, a była bardzo niedobra. Dystrybutorem filmu okazał firma o znajomej nazwie "Walt Disney Polska". Imperium górą. Podobno weekend otwarcia "Hana Solo" był finansową porażką. I bardzo wam tak korpo dobrze!               

Komentarze

Popularne posty